
Karate po polsku
[oriental samples] (Refren) Ej, to jest historia z Mazur, gdzie życie w miasteczku to nie tylko spokój sielski, Piotr i Michał przyjechali, by malować freski, Ale Roman i banda zaczęli wojnę wywoływać. Krew na ulicach, honor i miłość, Karate po polsku - tutaj nie ma przebacz... (Zwrotka 1) Piotr i Michał, artyści z miasta, Przybyli na Mazury, by kościół rozjaśniać. Freski na ścianach, ich talent to sztuka, Ale zaraz po przyjeździe zaczęła się nauka. Piotr ratuje kapitana, AKowskiego żołnierza, Roman i jego banda, kapitan mu się zwierza. Przyjeżdża Dorota, żona Piotra, piękna jak sen, Roman ją zauważył, napięcie rośnie dzień po dniu, ej. (Refren) Ej, to jest historia z Mazur, gdzie życie w miasteczku to nie tylko spokój sielski, Piotr i Michał przyjechali, by malować freski, Ale Roman i banda zaczęli wojnę wywoływać. Krew na ulicach, honor i miłość, Karate po polsku - tutaj nie ma przebacz. (Zwrotka 2) Roman prowokuje, Michał staje do walki, Piotr stoi z boku, Dorota za to ma pretensje. Wysportowany mąż, silny jak tur, Boi się użyć siły, by nie zabić biednych psów. Banda bezkarna, prowokacje robią codzienne, Roman w knajpie, Dorotę obraża chętnie. Piotr wkracza do akcji, karate idzie w ruch, Kilka ciosów i banda leży u jego nóg. (Refren) Ej, to jest historia z Mazur, gdzie życie w miasteczku to nie tylko spokój sielski, Piotr i Michał przyjechali, by malować freski, Ale Roman i banda zaczęli wojnę wywoływać. Krew na ulicach, honor i miłość, Karate po polsku - tutaj nie ma przebacz. (Zwrotka 3) W odwecie samochód w jeziorze tonie, Kapitan namawia Romana na odejście w pokoju stronę. Plastycy chcą wyjeżdżać, ale Piotr zmienia zdanie, Zostają, choć to może być dla niego pożegnanie. Banda wpada, czas na ostateczne starcie, Piotr jak samuraj, w walce mężny, nie do zdarcia. Fresk ukończony, piękny, proboszcz to zatwierdza, Ale chuligani wracają, nienawiść ich napędza. (Refren) Ej, to jest historia z Mazur, gdzie życie w miasteczku to nie tylko spokój sielski, Piotr i Michał przyjechali, by malować freski, Ale Roman i banda zaczęli wojnę wywoływać. Krew na ulicach, honor i miłość, Karate po polsku - tutaj nie ma przebacz. (Zwrotka 4) Roman z brzytwą, Dorota na krawędzi, Piotr upokorzony, w oczach tylko nędza. Banda znęca się, ale pada strzał, To kapitan chce uniknąć tragedii dalszych walk. Roman podchodzi, stryj strzela w górę, Piotr zadaje cios karate, Roman opada w próżnię. Kapitan strzela, Piotr pada na ziemię, Karate po polsku - to życie jak wspomnienie (Refren) Ej, to jest historia z Mazur, gdzie życie w miasteczku to nie tylko spokój sielski, Piotr i Michał przyjechali, by malować freski, Ale Roman i banda zaczęli wojnę wywoływać. Krew na ulicach, honor i miłość, Karate po polsku - tutaj nie ma przebacz. [end]
No comments yet!
Be the first one to show your love for this song