Świat tonie w dymie, w metalowym śnie, Chemia w krwiobiegu, plastik w wodzie mnie, Słowa są toksyczne, duszą każdy gest, Znowu coś wybuchło – może to już kres? Ktoś mówił, że będzie lepiej, Ale to tylko spalony śmiech, Cisza ścieka po asfalcie, Truje każdy wdech… Odpady niebezpieczne, płoną wokół nas, Wśród skażonych myśli szukam czystych gwiazd, Zanim wszystko spłonie, zanim wchłonie nas, Uciekajmy stąd – póki mamy czas! Mamy ręce brudne, ale czyste kłamstwa, Śmieci pod dywanem, płonie wielka prawda, Mamy setki tarcz i pancerz z pustych słów, A wciąż giniemy od własnych prób… Ktoś mówił, że będzie lepiej, Ale to tylko spalony śmiech, Cisza ścieka po asfalcie, Truje każdy wdech… Odpady niebezpieczne, płoną wokół nas, Wśród skażonych myśli szukam czystych gwiazd, Zanim wszystko spłonie, zanim wchłonie nas, Uciekajmy stąd – póki mamy czas! Może już za późno, może w nas ten wrzód, Może to my sami jesteśmy tym złem, Człowiek – odpad, człowiek – grzech, A ziemia krzyczy: dosyć was! Odpady niebezpieczne, płoną wokół nas, Wśród skażonych myśli szukam czystych gwiazd, Zanim wszystko spłonie, zanim wchłonie nas, Uciekajmy stąd – póki mamy czas! Czy mamy czas? Czy mamy czas? Czy mamy… jeszcze… czas?
No comments yet!
Be the first one to show your love for this song